Następnego dnia przyszłam do szkoły, i od razu w drzwiach zatrzymała mnie Beata.
- Jak ty to robisz?
- Co?- powiedziałam sarkastycznie.
- No to, że Maciek z tobą gadał w pierwszym dniu szkoły, a mnie przez 2 lata olewał.
- Ma się to coś.- odpowiedziałam i poszłam.
Kolejna przerwa. Znów przyszedł Maciek. Dowiedziałam się od Kakuny,że w piątek jest szkolna zabawa, ale że wszyscy już kogoś maja, tylko Maciek jeszcze jest sam. Powiedziała, że to dobra okazja. Popatrzyłam się w jego stronę.Jego koledzy patrzyli na mnie i chyba oceniali, jak wyglądam.
- Msz szanse!- powiedziała Kakuna.
- Jaka? Co? U kogo? U Maćka? Chyba żartujesz!
- Nie no. Patrz jak patrzy na ciebie.
- Pff…. No niech ci będzie. Ale na pewno mnie nie zaprosi na zabawę..
- Zobaczymy.
Po szkole. Wracałam do domu jak zwykle ze słuchawkami na uszach, i nagle usłyszałam znajomy głos.
- Lizz. Czekaj!
- Maciek? Co ty tu robisz? Przecież zawsze odprowadzałeś Beatę.
-Tak, ale ona.. Wiesz jaka jest.- uśmiechnął się do mnie.
Poszliśmy. Odprowadził mnie do domu. Pod drzwiami się rozeszliśmy.
- Yyy…Lizz.? Dałabyś mi swój numer telefonu?
- Jasnee.. Pisz. 886053211.
-Fenkas.. A masz kogoś na zabawę już może?
- Raczej nie a co?
- Może zechciałabyś ze mną pójść?
-Oke. Czemu niee. Pa.
-Pa. Do jutra.
OMyGysz.. Nie mogłam. Byłam taka szczęśliwa.Najprzystojniejszy chłopak w szkole się ze mną umówił. Musiała poinformować otym my best friends. Zadzwoniłam na trzy linie. Rozmawiałam równo z Syś, Olą i Gabs.One również nie mogły uwierzyć. Musiałam ochłonąć. Wzięłam Szarika i poszłam. Znóww parku spotkałam Beatę. Była z banda koleżaneczek.
- O.. idzie nasza gwiazda.- powiedziała z sarkazmem na ustach.
-Pff..- spojrzałam na nią przewracają oczami.
-Nie wiem co on w tobie widzi. Wyglądasz jak tania prostytutka z przydrożnego baru.- powiedziała.
- Już na pewno lepiej niż ty.- odpowiedziałam.- Chyba pomyliłaś park z bazarem, Złotko. makijaż ? mogłaś mówić, mam zbędne lustro w domu. a te włosy ? mama Cię nie uczyła co to szczotka ? trochę pracy nad sobą,i ewentualnie będziesz nadawać się na imprezę .. do gospody.-odeszłam spokojnie a ona stała z rozdziawionymi ustami, odprowadzając mnie wzrokiem.
Nazajutrz wszyscy w szkole słyszeli o lekkim incydencie z Beatką. Weszłam do szkoły i wszyscy znów patrzyli się na mnie. To było dziwne. Wreszcie.Maciek. Stał z kolegami z drużyny. Zawołał mnie i podeszłam do nich. Stało ichtam chyba z 10 chłopa i ja. Laski patrzyły się na mnie, jak na zjawisko.
- Ey., ty zagarnął jeden.
- Ty ma imię. Lizz.
- Dobra Lizz… Nie zechciałabyś przyjść na nasz trening.? Dziś po szkole?
- Okey. Może być. A teraz musze lecieć. Kakuna mnie woła.Papa.
- Maciek, ta twoja laska to niezła „dupa” jest.
- Weź jej tak nie nazywaj. Jest inna niż wszystkie i nie jest moją laska.
Byłam jeszcze dość blisko, żeby usłyszeć co powiedział. Byłam usatysfakcjonowana.