wtorek, 22 marca 2011

5. Potańcówka.

Następnego dnia przyszłam do szkoły, i od razu w drzwiach zatrzymała mnie Beata.
- Jak ty to robisz?
- Co?- powiedziałam sarkastycznie.
- No to, że Maciek z tobą gadał w pierwszym dniu szkoły, a mnie przez 2 lata olewał.
- Ma się to coś.- odpowiedziałam i poszłam.
Kolejna przerwa. Znów przyszedł Maciek. Dowiedziałam się od Kakuny,że w piątek jest szkolna zabawa, ale że wszyscy już kogoś maja, tylko Maciek jeszcze jest sam. Powiedziała, że to dobra okazja. Popatrzyłam się w jego stronę.Jego koledzy patrzyli na mnie i chyba oceniali, jak wyglądam.
- Msz szanse!- powiedziała Kakuna.
- Jaka? Co? U kogo? U Maćka? Chyba żartujesz!
- Nie no. Patrz jak patrzy na ciebie.
- Pff…. No niech ci będzie. Ale na pewno mnie nie zaprosi na zabawę..
- Zobaczymy.
Po szkole. Wracałam do domu jak zwykle ze słuchawkami na uszach, i nagle usłyszałam znajomy głos.
- Lizz. Czekaj!
- Maciek? Co ty tu robisz? Przecież zawsze odprowadzałeś Beatę.
-Tak, ale ona.. Wiesz jaka jest.- uśmiechnął się do mnie.
Poszliśmy. Odprowadził mnie do domu. Pod drzwiami się rozeszliśmy.
- Yyy…Lizz.? Dałabyś mi swój numer telefonu?
- Jasnee.. Pisz. 886053211.
-Fenkas.. A masz kogoś na zabawę już może?
- Raczej nie a co?
- Może zechciałabyś ze mną pójść?
-Oke. Czemu niee. Pa.
-Pa. Do jutra.
OMyGysz.. Nie mogłam. Byłam taka szczęśliwa.Najprzystojniejszy chłopak w szkole się ze mną umówił. Musiała poinformować otym my best friends. Zadzwoniłam na trzy linie. Rozmawiałam równo z Syś, Olą i Gabs.One również nie mogły uwierzyć. Musiałam ochłonąć. Wzięłam Szarika i poszłam. Znóww parku spotkałam Beatę. Była z banda koleżaneczek.
- O.. idzie nasza gwiazda.- powiedziała z sarkazmem na ustach.
-Pff..- spojrzałam na nią przewracają oczami.
-Nie wiem co on w tobie widzi. Wyglądasz jak tania prostytutka z przydrożnego baru.- powiedziała.
- Już na pewno lepiej niż ty.- odpowiedziałam.- Chyba pomyliłaś park z bazarem, Złotko. makijaż ? mogłaś mówić, mam zbędne lustro w domu. a te włosy ? mama Cię nie uczyła co to szczotka ? trochę pracy nad sobą,i ewentualnie będziesz nadawać się na imprezę .. do gospody.-odeszłam spokojnie a ona stała z rozdziawionymi ustami, odprowadzając mnie wzrokiem.
Nazajutrz wszyscy w szkole słyszeli o lekkim incydencie z Beatką. Weszłam do szkoły i wszyscy znów patrzyli się na mnie. To było dziwne. Wreszcie.Maciek. Stał z kolegami z drużyny. Zawołał mnie i podeszłam do nich. Stało ichtam chyba z 10 chłopa i ja. Laski patrzyły się na mnie, jak na zjawisko.
- Ey., ty zagarnął jeden.
- Ty ma imię. Lizz.
- Dobra Lizz… Nie zechciałabyś przyjść na nasz trening.? Dziś po szkole?
- Okey. Może być. A teraz musze lecieć. Kakuna mnie woła.Papa.
- Maciek, ta twoja laska to niezła „dupa” jest.
- Weź jej tak nie nazywaj. Jest inna niż wszystkie i nie jest moją laska.
Byłam jeszcze dość blisko, żeby usłyszeć co powiedział. Byłam usatysfakcjonowana.

4, Szkoła z niespodzianką.

Niedziela wieczorem. Gdzieś koło godziny 18. Siedziałam na na parapecie w moim pokoju, i przez szybę zalaną strugami deszczu, patrzyłam na drogę.Nieliczne osoby biegły szybko aby schronić się przed deszczem. Ta pogoda idealnie odzwierciedlała mój nastrój. Czułam się okropnie, myśląc o tym, że jutro Beata upokorzy mnie przed całą szkołą w pierwszym dniu nauki.
*Puk, Puk*
-Wejdź mamo, wiem że to ty.
-E… Niee..
Za sobą usłyszałam znajomy głos.
-Gabry…Gabryśka ! Szybkim skokiem wstałam i za chwilkę stałam obok Gabryśki. Przytuliłam ja mocno. Przez dwa dni nie widziałam nikogo znajomego, no pomijając Beatę.
-Co ty tu wyprawiasz?
-Zdzwoniłam się z twoja mamą, i powiedziała, że mogę wpaść. Wracam właśnie od babci i pomyślałam, że dziś może. Mama przyjedzie po mnie ósmej.
-No to bosko!
-A ty jak tam w domu? Ogólnie znasz już kogoś?
-BoSsz… Tylko moją starą koleżankę Beatę. Ale o niej lepiejnie mówić.
I tak gadałyśmy, gadałyśmy i gadałyśmy. W końcu nadeszła ósma i Gabi pojechała. Powiedziała, że mnie jeszcze odwiedzi ale tym razem z Olą i z Syś.
-Hmmm…Stanęłam przed swoja szafą, i zastanawiałam się w co się ubrać, aby nie wyglądać zbytnio „ przesłodzenie” ani „przesadnie” jak to mówi mamcik ( moya mama jak cóś).
Stwierdziłam, ze najbardziej nadaje się biała koszulka z napisem „I Love hot boys”, szary sweter ( taki długi) moje kochane rurki, do tego szare trampki marki converse z kolorowymi sznurówkami i wielgachna czarna torba. Do tego dodałam jeszcze kolorowe bransolety i było bombaście.
Poniedziałek. Coś przed siódmą.
Do szkoły miałam dopiero na dziewiątą, ale musiałam wstać uczesać się, zrobić lekki make- up, ubrać się, zjeść wyjść z psem i jeszcze parę innych rzeczy. Przed dziewiątą. Wyruszyłam do szkoły. Gdy doszłam, zawahałam się przed drzwiami, ale po chwili powiedziałam do siebie „ Nie bój się tego, o czym myślisz” i weszłam. Wszyscy patrzyli się na mnie. Czułam się dziwnie. Wyszłam na piętro i zobaczyłam Beatę. Patrzyła się na mnie z pogardliwym uśmiechem. Tak, może to był i jej teren ale ja miałam to gdzieś. Poszłam pod moją klasę. Pierwszą lekcja była godzina wychowawcza. Pani przedstawiła mnie i zaraz jakaś dziewczyna się do mnie dosiadła. Po lekcji przedstawiła się. Ja zrobiłam to samo. Miała na imię Klaudia, ale mówiła żeby mówić na nią Kakuna. Więc OK. Jest Kakuna. Na przerwie 20 min., zauważyłam, że patrzy się na mnie jakiś chłopak. Udawałam, że tego nie widzę. Po chwili podszedł do mnie i zaczęliśmy rozmawiać.
-Hey.. Jesteś ta nowa pewnie?
- Tak, a ty jesteś?
- Kapitanem drużyny futbolowej. Maciek.
-Lizz… Miło mi poznać. Panie kapitanie- uśmiechnęłam się doniego.
- Mi również.
Beata obserwowała to wszystko, i kipiało jej z uszu.
-Jak…Ona.. Co? Biedaczka .Stara się o Maćka od zawsze. A ja?Ledwo przyszłam do szoły, a już poznałam niezłe ciacho :D
Kakuna podbiegła do mnie, i nie mogła złapać oddechu. Okazało się, że rozmawiam z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole! 

3.OMB < 3

Sobota. 
Nareszcie dojeżdżamy. Po 7 godzinnej jeździe, znaleźliśmy się w Szczecinie. Cieszę się z tego, że przynajmniej się wyspałam. Zwykle matka nie dawała mi spać. Zanudzała jakimiś beznadziejnymi pioseneczka. BOoszze.. ile można? Dojechaliśmy wreszcie do naszego domu. Tego się nie spodziewałam. Chata pełen wypas. Bombaśny ogród, a w środku…nie mogłam wieżyc, że tu będziemy mieszkać.
-Mamo.. To tutaj?
-Tak skarbie :)
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że taka wielgaśna, wręcz megastyczna chata jest dla nas.?!
-Bo to miała być dla ciebie niespodzianka.
-Dziękuje!- Wykrzyknęłam i podbiegłam przytulić się do mamy.Poszłam obejrzeć cały dom. Zwiedziłam łazienkę, salon, przedpokój, kuchnie i…mój pokój!!
-Aaaaaaaaa……- Wykrzyknęłam z całych sił.
-No doszła do pokoju.- powiedział tata.
Było smerfastycznie! Miałam zielono- pomarańczowe ściany,wielki parapet z materacykiem w czarnym materiale do siedzenia, łóżko z czarną pościelą i ogólnie wszystkie dodatki były czarne. Najlepszym akcentem była wiszącą nad moim łóżkiem elektryczna gitara. Pobiegłam jeszcze raz się przytulić, wziąć moja walizkę i rozpakować się.
-Dziękuje wam!
-Drobiazg. Wiesz, że w poniedziałek idziesz do szkoły?
Wiedziałam, że wreszcie o to zapyta.
-Tak mamo. Chociaż boję się. Nowa szkoła, nowi ludzie. Nikogo nie będę znała.
-Spokojnie. Poradzisz sobie. Jesteś już dużą dziewczynką.
-No…OKe. Ide do pokoju, zwiedzać pojemność mojej szafy. xD
-Dobra. Do zobaczenia na kolacji.
Wybiegłam z moją walizka po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
Otworzyłam szafę, a tam zobaczyłam nowiusieńki ciuchy w moim rozmiarze i stylu. Mama wie, co nosze. Byłam tak szczęśliwa, że nie dałam rady nawet zadzwonić do moich przyjaciółek. Wreszcie jednak po 3o minutach radochy, wzięłam telefon i zadzwoniłam do nich. Przegadałyśmy 2 godziny. Powiedziałam im, że muszą do mnie przyjechać kiedyś. Było już pod wieczór, kiedy mama zawołała mnie na kolację. Zeszłam z tak uradowana miną, że mama zaczęła się śmiać……..
Kolacja…MNIAMA!! Tak się obżarłam, że musiałam iść na spacer. Wzięłam Szarika i wyszłam, informując moja mamę gdzie idę i kiedy wrócę. Miasto wyglądało wspaniale. Poszłam do parku i zobaczyłam, że grupa dziewczyn patrzy się na mnie.Ruszyłam w ich stronę, a kiedy byłam blisko nich,jedna wstała i podeszła do mnie.
-Lizz…?
-Yyy…Ską.. Beata?
-Tak skarbie, Beata.
O nie dlaczego musiałam ja tu spotkać. Beata chodziła ze mną do szkoły. Zawsze jej zazdrościłam. Miała lepsze ciuchy, była bardziej popularna. Ale teraz…Widzę że nowe koleżaneczki i na papierosa się chodzi.
-Miło było cię spotkać, ale muszę już iść. Szarik *gwiżdże*idziemy.
Ta wróciła do swojego towarzystwa i opowiadała jaka to ja jestem nie fajna.
Usłyszałam to. Wróciłam. Chwyciłam ja za ramię i odwróciłam.
-Może i jestem nie fajna owszem, ale jestem zajebista..
Odeszłam spokojnie w swoja stronę, a te plastiki odprowadzały mnie wzrokiem.

2.Najgorszy dzień w życiu.

Weszłam do kuchni a tam zobaczyłam moja walizkę i to w dodatku spakowaną, z cała reszta potrzebnych do wyjazdu rzeczy.
-Jasny gwint! Grr… Mamo!!! Co to, to nie! Tak się nie będziemy bawić! Co to ma znaczyć? Chciałaś ukryć przede mną, że spakowałaś moja walizkę bez mojej wiedzy i zgody?
-Ależ kochanie…-próbowała się bronić
-Czułymi słówkami nic nie zdziałasz! Wgl, czemu mi nie powiedziałaś, nie zapytałaś czy możesz od tak sobie grzebać w moich rzeczach.
-Myślałam, że będziesz zadowolona z tego, że ci pomogłam…Miałam nadzieję, że już się pogodziłaś z tym, że jedziemy…
-Z niczym się nie godziłam, i jak na razie nie mam zamiaru! Aha.Co zrobiłaś z reszta moich rzeczy? W tej walizce jest tylko ¼ z nich.
-Oddałam potrzebującym. Mówiłaś, ze ci się nie podobają.
-Że co proszę?! Moje ciuchy, do których się przywiązałam?! Może i mówiłam, ze nie będę w nich chodzić, ale nie miałaś prawa ich dotykać. I niby w czym ja będę chodzić?
-Masz dużo innych rzeczy. Wytrzymasz. Jak będzie ci trzeba to się kupi.
-Mam tego dość. Idee do pokoju. Tylko nie przychodź za 5minut mnie przepraszać!
Wyszłam i zatrzasnęłam mocno drzwi, tak mocno żeby wiedzieli jaka jestem na nich zła. Weszłam do pokoju. Teraz liczyło się dla mnie tylko moje łóżko, cieplutka kołdra i Franuś.[xD]Teraz tylko na niego mogłam liczyć. Miałam go w najgorszych i najtrudniejszych chwilach mojego życia. Nie miał już oka i połowy ucha. Przytuliłam go mocno i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.Było już bardzo późno. Coś koło 2 w nocy. W całym domu panowała cisza. Widać,że mama i tata zdecydowali się iść spać. Ja nie miałam najmniejszego zamiaru. *Zzzz…Zzz*
-OMB…Ale się przestraszyłam. Ciekawe kto tak późno.
Sms. To od niego. ”Cześć kochanie. Nie mogę zasnąć. Cały czas myślę o twojej przeprowadzce.” Znów poczułam łzy. Kolejny sms. „Popatrz przez okno”. Zastanowiło mnie to. Co tam niby miałam zobaczyć o tak późnej porze. To był on. Marcin. Stał tam i wpatrywał się w moje okno. Ubrałam się szybko i pocichutku wyszłam na dwór. Pobiegłam w jego stronę i przytuliłam się najmocniej jak umiałam. Zaczęłam płakać. Jak ja miałam go zostawić? To najmilszy,najprzystojniejszy, najzabawniejszy i najukochańszy chłopak jakiego spotkałam. Zawsze mi pomagał, nigdy by mnie nie zostawił. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic.
- Kocham Cię- szepnęłam.
-Ja tez cię kocham-odpowiedział i dodał do tego słodkiego buziaka w czoło.
I tak staliśmy na środku ulicy, wtuleni w siebie. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że to koniec. Jeżeli już miałabym to zrobić, to byłby to najgorszy moment mojego życia. Nie myśląc o tym, oderwałam się od niego i zaproponowałam spacer po parku, nasz ostatni już spacer. Jak mała dziewczynka pobiegłam na huśtawki i kazałam się huśtać. Nie zważając na godzinę,śmialiśmy się do łez. Potem, leżeliśmy na trawniku wpatrzenie w gwiazdy. Pomału już świtało. Poszedł mnie odprowadzić.
-Dziękuje…-powiedziałam
-To ja dziękuje tobie. Jesteś najlepszym, co zdarzyło się w moim życiu…-odpowiedział, całując mnie.
-Marcin…-powiedziała w pewnym momencie.-Muszę ci coś powiedzieć, chociaż nie chcę..
-Słucham Cię.- powiedział
-Marcin…, to co było miedzy nami było piękne, ale tu się zakończy…
-Co masz na myśli?
-Z nami koniec..- Powiedziałam przez łzy.- Miłość na odległość nie ma sensu.
Weszłam do domu i zamknęłam mu drzwi przed nosem. To był najgorszy dzień w moim życiu. Wróciłam do pokoju. Czułam, że wewnątrz mnie,rodzi się wielka pustka. Łzy same napływały mi do oczu. Chciałam jak najszybciej zapomnieć. Mieć te świadomość, że każdego dnia będzie dobrze, że wszystko się ułoży.Choć naprawdę bez niego, nic już nie będzie takie samo…

1.Totalna massakra...

Piątek wieczór.
-Nareszcie weekend – pomyślałam z lekkim uśmiechem. Alezaraz chwile radości przerwała mama. Pewnie znowu coś jej nie pasuje.
-Kochanie, musimy porozmawiać- powiedziała spokojnym głosem
-Ciekawa jestem co zaś wymyśliła. Kolejny harmonogram sprzątaniaczy ki pieron.- pomyślałam. Mama miała totalnego świra na punkcie sprzątania. Zobaczyłatylko jedna plamkę, i już musiała przewracać dom do góry nogami. Czy to niedziwne zachowanie? Gdzieś wyczytałam, że osoby w pewnym wieku mogą się dziwniezachowywać. Ale żeby aż tak?
-Słucham cię mamo.
-Córeczko…No bo wiesz…yy.. Chciałam Ci powiedzieć…że.. Noten…
-Wyduś to z siebie.-Powiedziałam lekko wkurzona.
-No dobrze. Wdech i mówisz-powiedziała do siebie.
-Musimy się przeprowadzić…- powiedziała najspokojniej jakumiała.
-Że co?! Przeprowadzić? Gdzie?!
-Do inne.. innego miasta.
-No to jeszcze lepiej… Nigdzie nie idee. Wybij to sobie zgłowy. Zostaje tu. Nie zostawię Sylwii, Olki i Gabryśki. A co najgorsze nie zostawięMarcina.!!
-Zrozum .Tata dostał nowa posadę, i musimy się przenieść.
-Nie! I koniec.. Zostaw mnie samą.!!
Wyszła. Myślałam, że wybuchnę jej płaczem w twarz.. Dochodziła22.00 aja myślałam że nie wytrzymam. Musiałam wyjść. Wzięłam smycz Szarika, zawołałamgo i wyszłam. Poszłam przejść się do parku. Spacerowałam pustymi uliczkami wymyślającmilion powodów, dla których chce zostać. Nie wierzyłam, że moje życie jutro przekręcisię o 180 stopni.
Nie wytrzymałam. Musiałam komuś to powiedzieć, wyżalić się.Dzwonie do Syś.
-Haloo.. Syś..
-Tu Sys zostaw wiadomość..
Ugh. Dlaczego teraz nie odbierasz. Wim! Olka Na niej mogę polegaćodbierze na pewno.
-Hallo..Olka.
-No hej Lizz.;*
-Wiesz co się stało? Musze się przeprowadzić.
-Niee.. Chyba żartujesz. To już pewne na sto procent?
-Tak. Tata dostał nowa posadę w pracy, i mam już szaleje. Najgorszejest to, ze jedemy do innego miasta.
-OMB… Jak ty to powiesz Marcinowi!
-Nie myślałam nad tym. Będę musiała z nim zerwać.
-Właśnie tego się bałam..
-?...Dobra. Do jutra. Papa:*
-No.. Pa trzymaj się..
Teraz najgorszy problem. Co ja powiem Marcinowi na pożegnanie?!Przecież nie zostanę z nim, bo związek na odległość nie ma sensu! Wracając dodomu, przygotowywałam w głowie moja przemowę. Nareszcie doszłam. Weszłam dośrodku, i na wejście usłyszałam
-Gdzie byłaś!! Tak się o Ciebie bałam.
-Nic mi nie jest. Idę coś zjeść.
-Niee! Nie wchodź do kuchni!
-Bo c..
Weszłam do kuchni a tam..

Co dalej w następnym rozdziale. Ukarze się jak będzie 5 komciów:D

Post wstępny!

To jest blog tworzony przeze mnie dla was. Wiec czytajcie, komentujcie i opisujcie: D