Weszłam do kuchni a tam zobaczyłam moja walizkę i to w dodatku spakowaną, z cała reszta potrzebnych do wyjazdu rzeczy.
-Jasny gwint! Grr… Mamo!!! Co to, to nie! Tak się nie będziemy bawić! Co to ma znaczyć? Chciałaś ukryć przede mną, że spakowałaś moja walizkę bez mojej wiedzy i zgody?
-Ależ kochanie…-próbowała się bronić
-Czułymi słówkami nic nie zdziałasz! Wgl, czemu mi nie powiedziałaś, nie zapytałaś czy możesz od tak sobie grzebać w moich rzeczach.
-Myślałam, że będziesz zadowolona z tego, że ci pomogłam…Miałam nadzieję, że już się pogodziłaś z tym, że jedziemy…
-Z niczym się nie godziłam, i jak na razie nie mam zamiaru! Aha.Co zrobiłaś z reszta moich rzeczy? W tej walizce jest tylko ¼ z nich.
-Oddałam potrzebującym. Mówiłaś, ze ci się nie podobają.
-Że co proszę?! Moje ciuchy, do których się przywiązałam?! Może i mówiłam, ze nie będę w nich chodzić, ale nie miałaś prawa ich dotykać. I niby w czym ja będę chodzić?
-Masz dużo innych rzeczy. Wytrzymasz. Jak będzie ci trzeba to się kupi.
-Mam tego dość. Idee do pokoju. Tylko nie przychodź za 5minut mnie przepraszać!
Wyszłam i zatrzasnęłam mocno drzwi, tak mocno żeby wiedzieli jaka jestem na nich zła. Weszłam do pokoju. Teraz liczyło się dla mnie tylko moje łóżko, cieplutka kołdra i Franuś.[xD]Teraz tylko na niego mogłam liczyć. Miałam go w najgorszych i najtrudniejszych chwilach mojego życia. Nie miał już oka i połowy ucha. Przytuliłam go mocno i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.Było już bardzo późno. Coś koło 2 w nocy. W całym domu panowała cisza. Widać,że mama i tata zdecydowali się iść spać. Ja nie miałam najmniejszego zamiaru. *Zzzz…Zzz*
-OMB…Ale się przestraszyłam. Ciekawe kto tak późno.
Sms. To od niego. ”Cześć kochanie. Nie mogę zasnąć. Cały czas myślę o twojej przeprowadzce.” Znów poczułam łzy. Kolejny sms. „Popatrz przez okno”. Zastanowiło mnie to. Co tam niby miałam zobaczyć o tak późnej porze. To był on. Marcin. Stał tam i wpatrywał się w moje okno. Ubrałam się szybko i pocichutku wyszłam na dwór. Pobiegłam w jego stronę i przytuliłam się najmocniej jak umiałam. Zaczęłam płakać. Jak ja miałam go zostawić? To najmilszy,najprzystojniejszy, najzabawniejszy i najukochańszy chłopak jakiego spotkałam. Zawsze mi pomagał, nigdy by mnie nie zostawił. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic.
- Kocham Cię- szepnęłam.
-Ja tez cię kocham-odpowiedział i dodał do tego słodkiego buziaka w czoło.
I tak staliśmy na środku ulicy, wtuleni w siebie. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że to koniec. Jeżeli już miałabym to zrobić, to byłby to najgorszy moment mojego życia. Nie myśląc o tym, oderwałam się od niego i zaproponowałam spacer po parku, nasz ostatni już spacer. Jak mała dziewczynka pobiegłam na huśtawki i kazałam się huśtać. Nie zważając na godzinę,śmialiśmy się do łez. Potem, leżeliśmy na trawniku wpatrzenie w gwiazdy. Pomału już świtało. Poszedł mnie odprowadzić.
-Dziękuje…-powiedziałam
-To ja dziękuje tobie. Jesteś najlepszym, co zdarzyło się w moim życiu…-odpowiedział, całując mnie.
-Marcin…-powiedziała w pewnym momencie.-Muszę ci coś powiedzieć, chociaż nie chcę..
-Słucham Cię.- powiedział
-Marcin…, to co było miedzy nami było piękne, ale tu się zakończy…
-Co masz na myśli?
-Z nami koniec..- Powiedziałam przez łzy.- Miłość na odległość nie ma sensu.
Weszłam do domu i zamknęłam mu drzwi przed nosem. To był najgorszy dzień w moim życiu. Wróciłam do pokoju. Czułam, że wewnątrz mnie,rodzi się wielka pustka. Łzy same napływały mi do oczu. Chciałam jak najszybciej zapomnieć. Mieć te świadomość, że każdego dnia będzie dobrze, że wszystko się ułoży.Choć naprawdę bez niego, nic już nie będzie takie samo…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz