wtorek, 22 marca 2011

1.Totalna massakra...

Piątek wieczór.
-Nareszcie weekend – pomyślałam z lekkim uśmiechem. Alezaraz chwile radości przerwała mama. Pewnie znowu coś jej nie pasuje.
-Kochanie, musimy porozmawiać- powiedziała spokojnym głosem
-Ciekawa jestem co zaś wymyśliła. Kolejny harmonogram sprzątaniaczy ki pieron.- pomyślałam. Mama miała totalnego świra na punkcie sprzątania. Zobaczyłatylko jedna plamkę, i już musiała przewracać dom do góry nogami. Czy to niedziwne zachowanie? Gdzieś wyczytałam, że osoby w pewnym wieku mogą się dziwniezachowywać. Ale żeby aż tak?
-Słucham cię mamo.
-Córeczko…No bo wiesz…yy.. Chciałam Ci powiedzieć…że.. Noten…
-Wyduś to z siebie.-Powiedziałam lekko wkurzona.
-No dobrze. Wdech i mówisz-powiedziała do siebie.
-Musimy się przeprowadzić…- powiedziała najspokojniej jakumiała.
-Że co?! Przeprowadzić? Gdzie?!
-Do inne.. innego miasta.
-No to jeszcze lepiej… Nigdzie nie idee. Wybij to sobie zgłowy. Zostaje tu. Nie zostawię Sylwii, Olki i Gabryśki. A co najgorsze nie zostawięMarcina.!!
-Zrozum .Tata dostał nowa posadę, i musimy się przenieść.
-Nie! I koniec.. Zostaw mnie samą.!!
Wyszła. Myślałam, że wybuchnę jej płaczem w twarz.. Dochodziła22.00 aja myślałam że nie wytrzymam. Musiałam wyjść. Wzięłam smycz Szarika, zawołałamgo i wyszłam. Poszłam przejść się do parku. Spacerowałam pustymi uliczkami wymyślającmilion powodów, dla których chce zostać. Nie wierzyłam, że moje życie jutro przekręcisię o 180 stopni.
Nie wytrzymałam. Musiałam komuś to powiedzieć, wyżalić się.Dzwonie do Syś.
-Haloo.. Syś..
-Tu Sys zostaw wiadomość..
Ugh. Dlaczego teraz nie odbierasz. Wim! Olka Na niej mogę polegaćodbierze na pewno.
-Hallo..Olka.
-No hej Lizz.;*
-Wiesz co się stało? Musze się przeprowadzić.
-Niee.. Chyba żartujesz. To już pewne na sto procent?
-Tak. Tata dostał nowa posadę w pracy, i mam już szaleje. Najgorszejest to, ze jedemy do innego miasta.
-OMB… Jak ty to powiesz Marcinowi!
-Nie myślałam nad tym. Będę musiała z nim zerwać.
-Właśnie tego się bałam..
-?...Dobra. Do jutra. Papa:*
-No.. Pa trzymaj się..
Teraz najgorszy problem. Co ja powiem Marcinowi na pożegnanie?!Przecież nie zostanę z nim, bo związek na odległość nie ma sensu! Wracając dodomu, przygotowywałam w głowie moja przemowę. Nareszcie doszłam. Weszłam dośrodku, i na wejście usłyszałam
-Gdzie byłaś!! Tak się o Ciebie bałam.
-Nic mi nie jest. Idę coś zjeść.
-Niee! Nie wchodź do kuchni!
-Bo c..
Weszłam do kuchni a tam..

Co dalej w następnym rozdziale. Ukarze się jak będzie 5 komciów:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz